Wednesday, August 12, 2009

Bajka o rozsądnej mrówce i leniwym koniku polnym

LOVE IT!
(found online, dunno the author)

Wersja klasyczna

Mrówka pracowała w pocie czoła całe upalne lato. Zbudowała solidny dom i zebrała zapasy na srogą zimę. `Głupia mrówka' - myślał konik polny, który okres kanikuły spędził na tańcach i hulankach. Kiedy nadeszły chłody i deszcze, mrówka schowała się w domu i skosztowała zapasów. Konik polny umarł z głodu i zimna.

Wersja współczesna

Mrówka pracowała w pocie czoła całe upalne lato. Zbudowała solidny dom i zebrała zapasy na srogą zimę. `Głupia mrówka' - myślał konik polny, który okres kanikuły spędził na tańcach i hulankach. Kiedy nadeszły chłody i deszcze, mrówka schowała się w domu i skosztowała zapasów. Drżący z zimna i głodny jak wilk konik polny zwołuje konferencję prasową, na której zadaje publicznie pytanie, dlaczego na świecie są mrówki z własnym domem i pełną spiżarnią, podczas, gdy inni muszą cierpieć głód i nie mają dachu nad głową.

RTE1 i RTE2 na przemian pokazują zdjęcia sinego z zimna konika polnego i siedzącej przy kominku zadowolonej mrówki. Irlandczycy sa zszokowani tym kontrastem. Jak to możliwe, że w środku Europy na początku trzeciego tysiąclecia są jeszcze takie różnice? Dlaczego konik polny musi tak cierpieć?

Rzecznik prasowy OFKP (Ogólnopolskie Forum Koników Polnych) występuje w głównym wydaniu Wiadomości i oskarża mrówkę o uprzedzenie do koników. W programie Łzy nie kłamią Główny Konik Irlandzki razem z Głównym Konikiem Polnym śpiewają `Nie łatwo być konikiem.' Piosenka błyskawicznie zdobywa pierwsze miejsce na listach przebojów.

Lider na krajowym rynku jednorazowych chusteczek notuje rekordowy wzrost sprzedaży.

Koniki polne zapowiadają zlot gwiaździsty w Dublinie w pierwszym dniu kalendarzowej zimy. Frakcja młodych koników polnych przed domem mrówki organizuje demonstrację pod hasłem `Każdy chce godnie żyć'.

Stowarzyszenie Życie i Pracowitość publikuje na stronie internetowej memoriał o większej liczbie aktów przemocy w domach, w których mrówki mają klucze do spiżarni.

Prezydent z żoną w specjalnym oświadczeniu informują naród o ogromnym przywiązaniu do wszystkich nieszczęśliwych koników i zapewniają, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby przywrócić im nadzieję w sprawiedliwość.

Redaktor Mrówkojad w cyklicznej audycji `Kto to zrozumie?' Pyta czy nie warto sprawdzić, w jaki sposób mrówka osiągnęła tak wysoki status w kraju, w którym jest tak dużo biedy. `Należy wprowadzić podatek, który wyrówna szanse wszystkich mrówek i koników' - postuluje dziennikarz.

Następnego dnia parlament w trybie przyśpieszonym uchwala ustawę, która nakazuje wszystkim mrówkom przekazać w formie podatku nadmiar zapasów do Centralnego Spichlerza.

Główny Meteorolog Kraju prof. Koniec Irlandii dementuje pogłoski o rzekomym odwołaniu zimy.

20 lat później...

Konik polny zjada resztki zapasów mrówki. W telewizorze, który kupił za pieniądze ze sprzedaży jedzenia widać nowego przywódcę, który rozpromieniony mówi do wiwatujących tłumów, że bezpowrotnie mijają czasy wyzysku i teraz będzie już sprawiedliwość.

Saturday, August 8, 2009

Feelings of the objects

Oil paintings on plywood, my repainted series from 2007.





Mental Portraits

Mental Portraits, Portraits of Thoughts - I've illustrated people whom I know or whom I've invented. 07.2009
More on flickr.









Sardegna, Torre delle Stelle, Tuesday

Plaza upstrzona byla kolorowymi leniwymi plamami a rosnace nieopodal drzewa drapaly niebo uschnieta zielenia. Niespokojna powierzchnia morza zdawala sie wydzierac plazy piasek - krzyczac niemalze jak niesforne dziecko: oddawaj, to moje, chce, chce, chce! Pod powierzchnia zas morze bylo spokojne, ciche i kojace. Pasiasty parasol trzepotal na wietrze jakby prowadzac dialog ze wzburzonymi falami. Symetria.

Krzyki dzieci szatkowaly cisze, brazowe ciala rozdzieraly wode. Zlocisto obrzezone agawy eksponowaly swe kolczasto zakonczone liscie broniac dostepu do swego ladu z odrobina cennej wody chciwie spijanej przez najbardziej uprzywilejowane korzenie. Biel piasku byla ekranem dla teatru cieni drzew - drgajacych to delikatnie, to gwaltownie, jakby liscie nasladowaly ruch lawicy ryb - raz spokojny, raz zaniepokojony wyczutym niebezpieczenstwem.

Zolty kapelusz wzniosl sie gwaltownie nad glowa swej wlascicielki, lecial chwile przywodzac na mysl zlociste ufo, po czym opadl delikatnie, jakby oniesmielony swym czynem, na blekitne fale. Uniesiony zwinna dlonia, upuscil strumien slonych kropli i stopniowo, powoli, znow zaczal przypominac usluzne nakrycie glowy. Upal stawal sie nie do zniesienia.

*

Ostry zapach pieczonej wolowiny przyjemnie draznil rozleniwione sloncem zmysly. Soczysty arbuz eksplodowal w ustach rozkoszna swierzoscia i nasze ciala znow zaczely poddawac sie sennosci.
Krotko przystrzyzona trawa drapala stopy laknace chlodu dobrze nawodnionej ziemi. Spoczelismy na rozlozonym w cieniu reczniku szybko poddajac sie usypiajacemu cieplu.

*

Slonce chylilo sie juz ku zachodowi. Posrebrzona woda wygladala jak ozdobiona bogatym naszyjnikiem - gotowa na uroczysty wieczor. Pomaranczowe latarnie rozswietlly droge pojedynczym przechodniom - plaza byla spokojna, zdawala sie odpoczywac po rozwibrowanym dniu.
Morze, pozbawione juz srebrzystego naszyjnika, mruczalo swa nocna delikata kolysanke - czas na gwaltowna piesn przyjdzie innej nocy, dzisiaj miasteczko jest zbyt ospale, niezdolne do nocnych hulanek.